Okazuje się, że idę dalej niż mogłam sobie tylko wyobrazić. Jedno wyjaśni mi się w ciągu kilku dni, inne poczeka kilka miesięcy, wciąż jednak mogę być pewna co do braku zmiany w moim charakterze. Nic pozytywnego.
Nic też ze sobą w drogę nie zabieram. Nie biegnę. Teraz idę pomału i ostrożnie. Będę szła i szła dopóki stop nie złapie mnie sam. Choćbym miała iść sama cały czas, będę szła. (Aż mój trud skończon będzie i żadnych halucynacji)


stokrotka śniegu, dobra myśl
- nieprawda że tak miało być, że warto w byle pustkę iść -
to wciąż za mało


jestem teraz prawdziwym lwem, płacę swoje długi
Pomyślałam, że przydałoby się wprowadzić jakąś zmianę i oto ona: all that jazz - edycja wakacyjna.
Dobrze byłoby też przestawić się na taką... Zmierzam w tym celu.

A tutaj bardzo różnie (kwadratowo i podłużnie). Czasami nie mogę się uwolnić od natarczywych myśli i wspomnień. Mam na to jednak sposób: zamykam oczy i jedyne co istnieje to t-t-t-t-t-t-ts-ts t-t-t-t-t-t-ts-ts
A potem zwykle mi przechodzi.




Przynajmniej z zewnątrz w porządku