Ostatnio marzeniami sięgam gwiazd. Dotyczą każdej sfery mojego życia- niecodzienny fakt, pomijając niespodziankę jaką jest marzenie w ogóle. I tak: myślami wciąż jestem daleko, a życie niezauważalnie płynie. Zastanawiam się czy czasami nie odpływa za daleko.
Tyle mam czasu na rozmyślania, że myślami wędruję w miejsca, o których istnieniu się nie spodziewałam. I martwię się tym że przemijam i tym co po mnie zostanie a to wszystko sprawia, że czuję się jak stara kobieta. (choć haven't been there done that)
I jestem ciekawa czy będziecie mnie ciągle kochać, kiedy nie będę już młoda piękna i takie tam


Dotknęły mnie nieuchronne zmiany i znów jestem tutaj. Zabawne- tyle razy uciekałam do tego miejsca myślami, a kiedy w końcu się tu znalazłam, jestem już o krok dalej i nie cenię go tak jak zdarzało mi się wcześniej. Znam już inne miejsca i innych ludzi a uświadomienie sobie tego kosztuje mnie odrobinę przerażenia wobec nie kończących się, niezauważalnych i nieodwracalnych zmian.

Popatrz na mnie. Możemy się nigdy z tego nie uwolnić, a ja chcę być wolna. I chcę robić to, co będzie dla mnie dobre. Chcę umieć iść dalej nieograniczona przez siebie.

Znalazło się nowe słowo w życiowej top czwórce: NIE. Występuje zamiennie za wszystkie dotychczasowe pytania idąc równocześnie ramię w ramię z bezbrzeżną ciszą.
Zakładam że jest dobra


Edit: wrzucam zdjęcie mojego księcia z bajki. Ktokolwiek widział ktokolwiek wie
(blondynka to ja)