Dryfuję. Płynę z czasem i z prądem. Na horyzoncie trochę niespodzianek - czekam na nie, czekam na nie.
Zima minęła już zupełnie. Przyszło lato i nie jestem spokojna. Wbrew pozorom, jest we mnie trochę morza, niezmiennie zimnego i nie do przewidzenia


Dobrze, przyznam: jest progres. Robię nieznaczne kroczki, czasami sama ich nie widzę, mimo to jednak wciąż brnę do przodu. I mam siłę.
Jestem przy tym bardzo krucha.
Stawiam wysoki mur i rzucam wyzwanie: kto go przeskoczy żeby zobaczyć się ze mną znowu?
Czas pokaże