Nie mogę się prawidłowo uruchomić. Gubię się w ciągłym wirze pracy nie dla potrzeb, a dla samej czynności pracowania, oraz w niezliczonych połączeniach emocjonalno-fizycznych moich z innymi ludźmi. Jest ciężko, tym bardziej, że w grę wchodzą uczucia, których nigdy jakoś specjalnie nie dopuszczałam do świadomości w związku z czym jest mi trochę źle.

Wiem, że jestem swoją jedyną przeszkodą. Nikt z was nie stoi mi na drodze tak jak ja. Nikt też, choć bardzo chciałabym wierzyć w optymistyczną wersję, nikt nie jest w stanie obronić mnie przed samą sobą. Z resztą- lepiej dla was byłoby bronić się przede mną indywidualnie.

Dobrze byłoby znaleźć czas. Położyć się na pomoście, w słońcu, posłuchać szumiącej wody i lasu dookoła i przemyśleć całe swoje życie od nowa. Czas jest tu elementem kluczowym, potrzebuję go i tęsknię za nim, jednocześnie uciekając od znalezienia go, co zawsze zdarza się w przypadku spraw, na których mi zależy.

To jest ten rzadko spotykany czas, w którym nie jestem zdesperowana, w depresji, smutna, pusta ani nadmiernie szczęśliwa. Można rozmawiać ze mną normalnie. Można poprzebywać ze mną spokojnie.
Wiem, że obecny stan nie potrwa długo. Choćby ze względu na mój planowany mały cudzy koniec świata. Obawiam się trochę, że im dłużej go odwlekam, tym trudniej będzie mi zrealizować zamierzenia. W związku z tym trochę strachów i trochę w tym tej prawdziwej, żywej mnie. Rzadko się pokazuję w tak odkrytej postaci.


Co teraz? Wróciłam do siebie po dłuższej przerwie. Nie jestem ani pusta, ani zła i na pewno też nie nieszczęśliwa. Jestem nijaka. Myślę więc, że taka postawa oznacza mniejsze lub większe nagromadzenie szczęścia w życiu.
Z nadmiaru dobrobytu przybrałam na wadze.
Stwierdzam że jak na siebie jestem gruba i jakoś nie umiem zmusić się do jedzenia.
Więc dziś już nie jem.

Rany, dlaczego tak jest że im bardziej mi zależy tym głupsze myśli mam w głowie. I tym mniej bezpieczna się czuję. Tym większą skłonność do alkoholu mam, dla zabicia przerażenia i samotności które odczuwam.
Do wymiotów skłonność też zwiększona, szczególnie jak pomyślę o was, ludzie.

Nie wiem czy dobrze robię jeśli chodzi o wszystkie niesamowicie ciężkie decyzje do podjęcia. Chciałabym tylko żeby było już po wszystkim, bez potrzeby zastanawiania się nad całą toną rzeczy stanowiących o moim życiu.