-
W takich momentach zupełnie nie wiem, jak się zachować. Jest ósma rano, czuję głód, ale jest mi tak niedobrze, że mogłabym nie jeść przez tydzień. Mam nadzieję, że moje nocne koszmary za chwilę wstaną, zaczną się rozpływać, a potem znikną na zawsze. Bo tego bym teraz chciała. Za nieprzespaną noc, za żal i inne złe uczucia, których nie chcę nazywać, bo grozi mi przebywanie z nimi już zawsze.
Nie chciałabym jednak żeby okazało się, że się poddaję. To nie jest poddawanie się. To jest sytuacja, w jakiej miałam nadzieję nigdy się nie znaleźć. Przerasta mnie tak okropnie. Chcę się pożegnać. Teraz. Na czas nieokreślony.
Nie chciałabym jednak żeby okazało się, że się poddaję. To nie jest poddawanie się. To jest sytuacja, w jakiej miałam nadzieję nigdy się nie znaleźć. Przerasta mnie tak okropnie. Chcę się pożegnać. Teraz. Na czas nieokreślony.
Almost blue
Flirting with this disaster became me
It named me as the fool who only aimed to be
Almost blue
It's almost touching it will almost do
There's a part of me that's always true... always
Not all good things come to an end now, it is only a chosen few
Almost me
Almost you
Almost blue
Chet Baker zawsze w porę
Flirting with this disaster became me
It named me as the fool who only aimed to be
Almost blue
It's almost touching it will almost do
There's a part of me that's always true... always
Not all good things come to an end now, it is only a chosen few
Almost me
Almost you
Almost blue
Chet Baker zawsze w porę
No dobrze - ale czy przeświadczenie o tym, że zawsze może wydarzyć się coś więcej, nie prowadzi przypadkiem do pychy? I czy myśląc w ten sposób nie narażamy się na ryzyko błędnego koła? Bo nieważne jak dobrze by było, zawsze może być lepiej...
***
Ostatnio odnoszę wrażenie, jakbym wokół siebie miała różową, słodką, elektryzującą otoczenie aurę. Śmieszne uczucie, biorąc pod uwagę że rozglądam się i widzę kto już w tej aurze jest. Tylko jak im powiedzieć, że o niewiele spraw dbam, a reszta przepływa wokół mnie tworząc ochronną fosę?
(Potrzeba kładki)
***
Ostatnio odnoszę wrażenie, jakbym wokół siebie miała różową, słodką, elektryzującą otoczenie aurę. Śmieszne uczucie, biorąc pod uwagę że rozglądam się i widzę kto już w tej aurze jest. Tylko jak im powiedzieć, że o niewiele spraw dbam, a reszta przepływa wokół mnie tworząc ochronną fosę?
(Potrzeba kładki)
Można powiedzieć że wrócił do mnie. All that jazz pomału nabiera znaczenia, chociaż są rzeczy niekwestionowanie ważniejsze i tego nie zamierzam zmieniać.
Pośród przypadkowych myśli pojawiających się w mojej głowie zaczynają kształtować się pytania: czy w moim życiu może być więcej niż jest teraz? I czy może się zdarzyć coś więcej ponad to co już było?
Pośród przypadkowych myśli pojawiających się w mojej głowie zaczynają kształtować się pytania: czy w moim życiu może być więcej niż jest teraz? I czy może się zdarzyć coś więcej ponad to co już było?
Okazuje się, że idę dalej niż mogłam sobie tylko wyobrazić. Jedno wyjaśni mi się w ciągu kilku dni, inne poczeka kilka miesięcy, wciąż jednak mogę być pewna co do braku zmiany w moim charakterze. Nic pozytywnego.
Nic też ze sobą w drogę nie zabieram. Nie biegnę. Teraz idę pomału i ostrożnie. Będę szła i szła dopóki stop nie złapie mnie sam. Choćbym miała iść sama cały czas, będę szła. (Aż mój trud skończon będzie i żadnych halucynacji)
stokrotka śniegu, dobra myśl
- nieprawda że tak miało być, że warto w byle pustkę iść -
to wciąż za mało
jestem teraz prawdziwym lwem, płacę swoje długi
Nic też ze sobą w drogę nie zabieram. Nie biegnę. Teraz idę pomału i ostrożnie. Będę szła i szła dopóki stop nie złapie mnie sam. Choćbym miała iść sama cały czas, będę szła. (Aż mój trud skończon będzie i żadnych halucynacji)
stokrotka śniegu, dobra myśl
- nieprawda że tak miało być, że warto w byle pustkę iść -
to wciąż za mało
jestem teraz prawdziwym lwem, płacę swoje długi
Pomyślałam, że przydałoby się wprowadzić jakąś zmianę i oto ona: all that jazz - edycja wakacyjna.
Dobrze byłoby też przestawić się na taką... Zmierzam w tym celu.
A tutaj bardzo różnie (kwadratowo i podłużnie). Czasami nie mogę się uwolnić od natarczywych myśli i wspomnień. Mam na to jednak sposób: zamykam oczy i jedyne co istnieje to t-t-t-t-t-t-ts-ts t-t-t-t-t-t-ts-ts
A potem zwykle mi przechodzi.
Przynajmniej z zewnątrz w porządku
Dobrze byłoby też przestawić się na taką... Zmierzam w tym celu.
A tutaj bardzo różnie (kwadratowo i podłużnie). Czasami nie mogę się uwolnić od natarczywych myśli i wspomnień. Mam na to jednak sposób: zamykam oczy i jedyne co istnieje to t-t-t-t-t-t-ts-ts t-t-t-t-t-t-ts-ts
A potem zwykle mi przechodzi.
Przynajmniej z zewnątrz w porządku
Ostatnio marzeniami sięgam gwiazd. Dotyczą każdej sfery mojego życia- niecodzienny fakt, pomijając niespodziankę jaką jest marzenie w ogóle. I tak: myślami wciąż jestem daleko, a życie niezauważalnie płynie. Zastanawiam się czy czasami nie odpływa za daleko.
Tyle mam czasu na rozmyślania, że myślami wędruję w miejsca, o których istnieniu się nie spodziewałam. I martwię się tym że przemijam i tym co po mnie zostanie a to wszystko sprawia, że czuję się jak stara kobieta. (choć haven't been there done that)
I jestem ciekawa czy będziecie mnie ciągle kochać, kiedy nie będę już młoda piękna i takie tam
Tyle mam czasu na rozmyślania, że myślami wędruję w miejsca, o których istnieniu się nie spodziewałam. I martwię się tym że przemijam i tym co po mnie zostanie a to wszystko sprawia, że czuję się jak stara kobieta. (choć haven't been there done that)
I jestem ciekawa czy będziecie mnie ciągle kochać, kiedy nie będę już młoda piękna i takie tam
Dotknęły mnie nieuchronne zmiany i znów jestem tutaj. Zabawne- tyle razy uciekałam do tego miejsca myślami, a kiedy w końcu się tu znalazłam, jestem już o krok dalej i nie cenię go tak jak zdarzało mi się wcześniej. Znam już inne miejsca i innych ludzi a uświadomienie sobie tego kosztuje mnie odrobinę przerażenia wobec nie kończących się, niezauważalnych i nieodwracalnych zmian.
Popatrz na mnie. Możemy się nigdy z tego nie uwolnić, a ja chcę być wolna. I chcę robić to, co będzie dla mnie dobre. Chcę umieć iść dalej nieograniczona przez siebie.
Znalazło się nowe słowo w życiowej top czwórce: NIE. Występuje zamiennie za wszystkie dotychczasowe pytania idąc równocześnie ramię w ramię z bezbrzeżną ciszą.
Zakładam że jest dobra
Edit: wrzucam zdjęcie mojego księcia z bajki. Ktokolwiek widział ktokolwiek wie
(blondynka to ja)
Popatrz na mnie. Możemy się nigdy z tego nie uwolnić, a ja chcę być wolna. I chcę robić to, co będzie dla mnie dobre. Chcę umieć iść dalej nieograniczona przez siebie.
Znalazło się nowe słowo w życiowej top czwórce: NIE. Występuje zamiennie za wszystkie dotychczasowe pytania idąc równocześnie ramię w ramię z bezbrzeżną ciszą.
Zakładam że jest dobra
Edit: wrzucam zdjęcie mojego księcia z bajki. Ktokolwiek widział ktokolwiek wie
(blondynka to ja)
Przyznaję: nie umiem utrzymywać normalnych relacji. Są dla mnie niejasne i nie umiem ich sobie wyobrazić. Prowadzę je w możliwie najbardziej skomplikowany sposób. Chciałabym inaczej, ale nie wiem jak, więc brnę głęboko w pokręcone sytuacje.
Chociaż wyobrażam sobie tak po cichutku, że jeśli ktoś już ze mną zostanie (a zdarzyli się śmiałkowie), to znaczy że jest wyjątkowy i że właśnie dla mnie.
Cóż, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Zawsze.
Chociaż wyobrażam sobie tak po cichutku, że jeśli ktoś już ze mną zostanie (a zdarzyli się śmiałkowie), to znaczy że jest wyjątkowy i że właśnie dla mnie.
Cóż, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Zawsze.
Odczekałam chwilę i mi przeszło.
Muszę przyznać, że zanim tak się stało, miałam nadzieję że tak dobrze będzie zawsze. Ale nie! Wychodzi na to, że nigdy nie może być za dobrze i generalnie lepiej, jeśli w naszym życiu nie dzieje się nic ekscytującego. Bo później nic nie zaskakuje. Nie ma "znienacka". Tylko rutyna i rutyna i rutyna i dobrze, że tylko ona.
Tymczasem ciemno i ponuro. Mam wrażenie że zamknęłam się znów w maleńkim światku pełnym chęci do samozagłady. Jednocześnie nie mam na nic ochoty. I nie boli nic. To dobrze...
Czy nie?
Nie mogę zaprzeczyć, że zawsze czegoś mi brakuje. Teraz: miłości i uwagi - takiej samej z mojej strony, trochę chęci i bezpieczeństwa. I już wiem, że do spełnienia marzeń nie dojdzie. Wszystkie je na zaś zepsuję
katharsis
Jestem piękna! To dobra wieść, biorąc pod uwagę mroźną zimę, jaka panowała przez ostatnie miesiące. Mam wrażenie, że wszystko spłynęło w strugach deszczu który spadł ze mnie w środku nocy. I zupełnie zniknęło po słońcu górach i czystej wodzie w pewnym naprawdę przyjaznym mieście.
Całuję pełna nadziei
(P.S. na the useless web trafiłam na "move now think later". zgadzam się)
Całuję pełna nadziei
(P.S. na the useless web trafiłam na "move now think later". zgadzam się)
To jest to.
Tyle słonecznych chwil jest przede mną.
Tyle wyjątkowych chwil za mną.
I mam tyle do zrobienia.
Tyloma piosenkami mogę wyśpiewać moje serce.
Ale
Słyszę wciąż przeciągły, głuchy dźwięk w uszach i już wiem, że mimo tylu perspektyw pozostaję w bezbrzeżnej ciszy. Nie mam słów i nie mam dźwięków, które ukoiłyby moją duszę.
Zupełnie jak wtedy, kiedy stałam trzęsąc się i w rozpaczy patrząc w niebo
Co mogę zrobić?
Tyle słonecznych chwil jest przede mną.
Tyle wyjątkowych chwil za mną.
I mam tyle do zrobienia.
Tyloma piosenkami mogę wyśpiewać moje serce.
Ale
Słyszę wciąż przeciągły, głuchy dźwięk w uszach i już wiem, że mimo tylu perspektyw pozostaję w bezbrzeżnej ciszy. Nie mam słów i nie mam dźwięków, które ukoiłyby moją duszę.
Zupełnie jak wtedy, kiedy stałam trzęsąc się i w rozpaczy patrząc w niebo
Co mogę zrobić?
Prokastynacja
Moje życie jest puste. Pozbawione celu. Kurczowo trzymam się czegokolwiek, co wniosłoby w nie odrobinę emocji, ale takie emocje są jak puste kalorie. Dobrze że chudnę od nich zamiast przybierać na wadze. Czy to jest życie jakiego chcę, naprawdę? Bo kieruję wzrok w niebo unosząc ręce w wyrazie wyrzutu. I to jedyne co robię.
Żebym jeszcze wzywała kogoś konkretnego.
Zamykam oczy i szukam minionych wydarzeń. Żadnych już nie ma. Wiszę pomiędzy czasami. Wiszę. Marząc o celu, o tym żeby coś zmieniło się na lepsze. Wiszę marząc i wcale nie chcę zrobić ruchu naprzód
Żebym jeszcze wzywała kogoś konkretnego.
Zamykam oczy i szukam minionych wydarzeń. Żadnych już nie ma. Wiszę pomiędzy czasami. Wiszę. Marząc o celu, o tym żeby coś zmieniło się na lepsze. Wiszę marząc i wcale nie chcę zrobić ruchu naprzód
I am the ocean, I am the sea...
Już nawet nie ma sensu pytać, co jest nie w porządku. Jeśli nie dostanę antidotum w postaci miłości i obecności, skonam powoli począwszy od wielkiej dziury gdzieś między lewym a prawym płucem.
To się już dzieje. Lecz co mogę poradzić?
Mam nieodparte wrażenie, że nie ma już dla mnie miejsca
Nadzieja gaśnie z kolejnym jednodniowym tygodniem